Autor: Piotr Tymiński
Wydawnictwo: Novae Res
Gatunek: literatura historyczna
Liczba stron: 154
Data wydania: 5 luty 2018
Niepozornie wyglądająca książka, a jej treść wywołała we mnie całą gamę silnych emocji. Jest to opowieść oparta na autentycznych wydarzeniach. Okropieństwa wojny autor przedstawia oczyma dziecka. Chłopca, który to wszystko przeżył, widział i doświadczył na własnej skórze.
Jest rok 1944, wojna zbliża się ku końcowi. Bronek Przybysz, nazywany przez najbliższych Dzidkiem, to dwunastoletni, mały, ciekawy życia chłopiec. Mieszka z rodzicami i czwórką rodzeństwa w podwarszawskich Markach. II wojna światowa, to czas trwogi, śmierci, głodu… Bronek jest świadkiem rzeczy o których chłopiec w jego wieku nie powinien mieć bladego pojęcia, a co dopiero oglądać na własne oczy. Niestety, taka właśnie była ówczesna rzeczywistość. Niemcy, okupacja, walki, bombardowania, śmierć na każdym kroku. Niespodziewanie, pewnego razu zostaje złapany przez Niemców i trafia do transportu, ma zostać wywieziony na przymusowe roboty do III Rzeszy. Zostaje “upchany, jak śledzie w beczce” do bydlęcego wagonu w raz z innymi ludźmi, których spotkał podobny los. Warunki w jakich odbywają podróż są straszne, nieludzkie. Poznaje Jurka, chłopca w podobnym wieku, pochodzącego z Zamojszczyzny. Chłopcy muszą w przyspieszonym tempie dorosnąć, podejmują decyzję o ucieczce. To czego doświadczają po drodze jest straszne, nieludzkie. Wiedzą, że w Niemczech nic dobrego ich nie spotka, rozpoczynają walkę o przetrwanie. Ogromne pragnienie powrotu do domu, do mamy, jest silniejsze od strachu. Wiedzą, że w każdej chwili mogą stracić życie…
“Takiego uczucia lęku o życie nie odczuwałem chyba jeszcze nigdy. Strach całkowicie mną zawładną, w brzuchu czułem ciężar, nogi mi się trzęsły i cały byłam mokry od potu. W pewnym momencie poczułem rękę na ramieniu, podniosłem wzrok i ujrzałem spokojną twarz jakiegoś staruszka. Mężczyzna uśmiechną się smutno i zaczął śpiewać “Bogurodzicę”. Współwięźniowie podchwycili pieśń”.
Wojna i jej okrucieństwo. Ciągły, nieustający strach, straszny głód, samotność, tęsknota za rodziną i wszechobecne widmo śmierci. Niesamowite emocje towarzyszyły mi podczas czytania. To przez co przechodził Bronek poraża, łzy same leciały. Jego odwaga i determinacja są godne podziwu. Historia oparta na autentycznych wydarzeniach. Pierwszoosobowa narracja powoduje, że poznajemy losy Bronka z jego perspektywy. Co daje nam dokładny opis zdarzeń jakie miały miejsce, podczas desperackiej ucieczki chłopców. Dla mnie ten chłopiec jest bohaterem. Warunki transportu, gwałty, opowieści ludzi – naocznych światków, między innymi o przebiegu Powstania Warszawskiego, walki, bolszewicy, bandyci. Oddziały Armii Krajowej, partyzanci, życie zwykłych ludzi.
“Znałem uczucie głodu, ale nie głodowania. Silne ssanie w żołądku z czasem przerodziło się w ból, który przychodził falami. Kuliłem się, leżąc na podłodze, a krople potu spływały mi po twarzy”.
Z takich książek młodzież powinna uczyć się historii. Pięknie opisana historia. Autor niesamowicie lekko i w prostych słowach, a przy tym bardzo sugestywnie snuje swoją opowieść. Niczego nie wybiela, nie łagodzi, nie upiększa. Miałam wrażenie, jakbym była gdzieś tam w tych strasznych lasach i z Bronkiem zmagała się z otaczającą go, straszną rzeczywistością. Na tych zaledwie 154 stronach widzimy nieustającą walkę chłopca o przetrwanie, trwa to trzy miesiące. To w jakim strasznym stanie wrócił do domu, pokazuje reakcja matki…
“Spojrzałem w lustro na ścianie i sam przestraszyłem się swego odbicia”.
Nie ma chyba czegoś równie strasznego i okropnego jak wojna… Miliony ludzi straciło życie, ile takich niewinnych dzieci zostało wywiezionych w nieznane i przepadło bez wieści. Smutna opowieść, prawdziwa, mocna. Na długo zostanie w mej pamięci. Wstrząsnęła i poruszyła mnie głęboko. Napisało ją samo życie, wojenne piekło. Za książkę dziękuję autorowi. Polecam każdemu, mądra, potrzebna i bardzo ważna.
Mam w planach tę książkę. Czytałam dwie pozostałe powieści pana Tyminskiego i tę też z wielką ciekawością przeczytam 🙂 Pozdrawiam!
Polecam, niewielkich rozmiarów, ale wielki, prawdziwy przekaz. Pozdrawiam 🙂