Emily Giffin
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Gatunek: Literatura obyczajowa
Liczba stron: 360
Tom jest samotnym ojcem. Ciężko pracuje, próbując zapewnić swojej córce Lyly jak najlepsze warunki do życia. Żona porzuciła go gdy Lyla była małą dziewczynką, to na mim spoczął ciężar utrzymania i wychowania dziecka. Muszę przyznać, że całkiem dobrze mu to wyszło. Spodobał mi się ten facet, ujął mnie swoim sposobem bycia, dobrocią, szczerością, prostotą. Dziewczyna wyrasta na mądrą, inteligentną, piękną kobietę. Dzięki stypendium, dostała się do prywatnego liceum. Za wszelką cenę próbuje wpasować się i dostosować do otoczenia. Po matce odziedziczyła latynoską urodę, która jej w niczym nie pomaga, jest wręcz odwrotnie.
Akcja bardzo wciągająca, intrygująca, nie pozwalała, aby odłożyć książkę na dłużej. O sensie życia, co jest ważniejsze być czy mieć. Gra pozorów, zakłamania, udawanie, próba przekupstwa, zatuszowania sprawy. Głęboko ukrywana tajemnica, która powoduje u głównej bohaterki takie a nie inne zachowanie. O nadużyciach w stosunku do kobiet i metodach wychowywania dzieci w dzisiejszych trudnych czasach, gdzie pieniądz jest na pierwszym miejscu a prawda, poszanowanie gdzieś z tyłu. Gwałt, rasizm, przemoc, hejt, samobójstwo.
Styl autorki spowodował, że książkę czytało się bardzo szybko i dobrze, była to prawdziwa przyjemność. Autorka snuła swoją opowieść w sposób, który wzbudził we mnie ogromne zaciekawienie. Narracja prowadzona z perspektywy bohaterów daje możliwość poznania ich myśli, uczuć, toku rozumowania i postępowania. Oni sami bardzo dobrze wykreowani, prawdziwi, bez retuszu. Smutna i piękna opowieść jednocześnie.
Książka skłania do refleksji, przemyśleń, autorka nie daje gotowych rozwiązań, ukazuje jednak różne strony medalu. Emocjonalna, bardzo życiowa. Polecam, ta książka to coś więcej niż zwykła obyczajówka, gdzieś tam ma ukrytą prawdę, koniecznie spróbujcie je odnaleźć. Polecam 🙂