
Autor: Tomasz Organek
Wydawnictwo W.A.B.
Gatunek : literatura współczesna
Liczba stron: 352
Data wydania: 15.05.2019
Bardzo specyficzny sposób pisania. Potrzebny był mi spory dystans i luz podczas czytania. Na początku książka przykuła moją uwagę swoją prostotą, innością. Potem było już gorzej.
Tomasz Organek ukończył filologię angielską na Uniwersytecie w Toruniu. Studiował na Akademii Muzycznej w Katowicach. Muzyk, kompozytor, autor tekstów. Zdobywca dwóch platynowych płyt, lider zespołu “Organek”. “Teoria opanowywania trwogi” to jego debiut literacki.
Główni bohaterowie książki to Borys i Nieta – Aneta. Dwoje ludzi, którzy kiedyś w innym życiu, byli sobie bliscy. Po latach wpadają na siebie zupełnie przypadkowo. Rozmawiają, wyruszają we wspólną podróż, której celem ma być pogrzeb ojca Niety. Kilka dni, kilka nocy, co chwilę wyskakują zupełnie nowe, dziwne, niepokojące i mocno irytujące wydarzenia. Które dość mocno dają “w kość” Borysowi i Necie.
Borys to 39 – letni facet, żyje z dnia na dzień. Odniosłam wrażenie, że na niczym mu nie zależy, do niczego nie dąży. Właśnie został wyrzucony z pracy – za którą nie przepadał i na której mu nie zależało. Samotny, lubiący luz. Nieta właśnie odkryła, że jej kochanek ma żonę i dzieci. Jest bardzo zmienną, wybuchową, pełną sprzeczności osobą, lubi alkohol. Oboje wzbudzali we mnie sporą irytację.
“Leżałem i się marnowałem. Gniłem i malałem. Miałem trzydzieści dziewięć lat i zaczęły wypadać mi włosy. Kończyły się pieniądze, pomysły i rozmiar M. Nic mnie nie gnało, nic nie ciągnęło, nic nie zaprzątało i nic nie podnosiło. Nic nie słuchało i nic nie mówiło. Nic nie znaczyło”.
Mało przewidywalna, mocno “przetrącona” historia, która mknie do przodu. Były chwile kiedy przerażała, irytowała. Przepełniona smutkiem i szukaniem… no właśnie czego? Autor bardzo realistycznie i wyraźnie ukazał małomiasteczkowe zakłamanie, zależności, przynależności, ciemny skorumpowany światek. Pełen lęku, obaw, zagrożeń. Tajemnice rodzinne po latach w końcu ujrzą światło dzienne.
Bardzo dosadna i mocna, wulgarne słownictwo. Autor nie oszczędza nikogo i niczego. Często odnosi się do literatury, muzyki, reklam. Szuka, czego? Prawdy o sobie samym, o życiu? Ciężko było mi się wczuć w klimat powieści. Żadnego z bohaterów nie polubiłam, zero empatii. Zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło. Mam nadzieję, że książka znajdzie swoich pozytywnych odbiorców, ja do nich nie należę – przykro mi z tego powodu. Podczas czytania moje myśli uciekały daleko od książki, nie przykuła mojej uwagi, niestety.
Przepełniona smutkiem, samotnością i niepewnością o jutro. Pełna przenośni, niepokojąca podróż w głąb własnego życia. Za książkę dziękuję wydawnictwu W.A.B. Nie namawiam i nie odradzam.
