Wszyscy z utęsknieniem wyczekują końca wojny. Walka o życie, swobodę, spokój, miłość – trwa. Akcja tej części toczy się od 1943 do 1945 roku. Jest gwałtowna, pełna zawirowań historycznych, ale i tych dotyczących naszych bohaterów. Każdy z nich ma jakieś swoje kłamstwa, tajemnice, które próbuje zagłuszyć, wymazać. Ich życie pełne poniewierki, niewiadomej o jutro, pełne grozy, trudnych decyzji i miłości…
“Cały świat składa się z kłamstw i kłamstewek. Oszukujemy siebie i innych. Bo czasami inaczej sie nie da.”
Alicja czuje się rozdarta, między miłością do Juliana a Sergiusza. Jej bezradność doprowadza ją do rozpaczy, jest kobietą czynu, bezczynność doprowadza ją do szału. Jedynym pewnikiem w jej życiu jest miłość do synka. Stara się być uczciwa. Po zniknięciu Juliana dostaje rozkaz zbudowania nowej siatki. Po udanej akcji, awansuje do stopnia kapitana. Hanka czuje się bezradna, osaczona, nie jest stworzona do życia na wsi, a nie ma wyboru. Jedyną pozytywną stroną tej prostej, szarej egzystencji, wypełnionej ciężką pracą i mieszkania z dala od ludzi jest względne bezpieczeństwo. To nie jest jej świat. Nie chce przyznać się do swoich tęsknot i rozterek. Jej miłością są dzieci i Igor. Julian rozdarty między Alicją a Weroniką. Jego zachowanie wobec obydwu kobiet pozostawia wiele do życzenia. Po kolejnej akcji zostaje uznany za zaginionego. Znajduje się daleko od Polski, osamotniony, poturbowany, po urazie głowy cierpi na amnezję. Igor widział jak krew radzieckich żołnierzy lała się strumieniami a terror na okupowanych terenach był niewyobrażalny. Ma do wykonania kolejne niebezpieczne zadania, ale odnalezienie ukochanej, której nie widział już tak długo staje się priorytetem. Walter uznany za zmarłego, wiedzie w miarę spokojne życie na mazurskiej wsi. Znalazł sobie pozornie bezpieczną przystań.
Kołyma – tutaj codziennie ktoś umiera, a zimą ofiar będzie jeszcze więcej. To inny gorszy świat, niczym przedsionek piekła. Gdzie człowieczeństwo usypia, a z czasem całkowicie zanika. Walka o przetrwanie łamała każdego.
Druzgoczący i jakże prawdziwy obraz powstania warszawskiego. Jego opis w wykonaniu Pani Joanny, dogłębnie mną wstrząsnął. Przygotowania, walka, przegrana… Nastroje ludności cywilnej i walczących – zapał, wręcz euforia, aż po rezygnację, dotkliwą klęskę. Autorka nie boi się stwierdzeń o słuszność wybuchu powstania. Zadaje trudne pytania i ukazuje bezsens śmierci tylu naszych rodaków. Porażka była powalająca a ofiary niewyobrażalne.
Miłość w tej strasznej wojennej rzeczywistości, często była jedynym jasnym punktem w życiu naszych bohaterów, jedynym jasnym celem i jedyną radością. Czy potrafią jeszcze odróżnić dobro od zła, honor od jego braku, podłość od szlachetności? Osamotnieni w swej walce, ulegają zniechęceniu i zwątpieniu. Ale czy można im się dziwić? Czy zaświeci dla nich iskierka nadziei? Pomimo całego dramatyzmu znajdziemy tu elementy niezwykle wzruszające i poruszające. Autorka cały czas zaskakuje i na krok nie odpuszcza.